Dzisiaj pojawił się kolejny wpis Sebastiana Miśniakiewicza – właściciela bloga SEO Profi, który poruszył temat jak zdobywać wartościowe linki do strony. W artykule padło kilka interesujących kwestii dot. zdobywania linków – z częścią rzeczy ciężko mi się zgodzić. Chciałbym odnieść się do tego tematu, lecz moja wypowiedź wykracza poza ramy komentarza na blogu, dlatego też postanowiłem wyprodukować niniejszy wpis, w którym przedstawię swoje uwagi.
Już w drugim akapicie Sebastian podnosi ciekawy temat, mianowicie pisze że…
Na pewno wartościowymi linkami nie są linki z katalogów SEO
Owszem, aktualnie część grup katalogów jest tak dobra jak zupa ze szczura, ale od razu pisanie że wszystkie są bee… to lekkie przegięcie. Jakość katalogu zależy od samego administratora, jeśli pozwala on na wolną amerykankę to i efekty są opłakane.
Następnie w jego wpisie możemy przeczytać, że…
katalogi SEO łamią Wskazówki Google dla Webmasterów
Jeśli katalogi SEO łamią wskazówki dla webmasterów to DMOZ także je łamie – nie trzeba chyba przypominać do kogo należy ów katalog. O ile dobrze pamiętam, w jednym z video wypuszczonym przez Google była poruszana kwestia katalogów i było tam jasno powiedziane, że są katalogi które nie łamią wskazówek dla webmasterów (jak znajdę link do filmu to wrzucę na Facebooka). Cóż Panie i Panowie mamy tutaj sprzeczne wypowiedzi kilku osób, więc wkrada się cień wątpliwości.
Kolejna sprawa z preclami…
spotykam się z opiniami, że wartościowe linki to linki znajdujące się w … preclach
Tutaj akurat zgadzam się. Dawno straciłem zaufanie do precli, a wydarzenia z grudnia zeszłego roku umocniły mnie w przekonaniu, że większość precli jest guzik warta, w szczególności publiczne, gdzie spam na spamie siedzi, lecz także niektóre płatne precle są niewiele warte. Admini olewają moderację, piszą też że nie akceptują erotyki, a w rzeczywistości w ich precelkach można znaleźć takowe stronki. Cóż, wychodzi na wierzch praktyka, zapłaciłeś to masz link, ale link niskiej jakości, w dodatku otoczony „złymi” sąsiadami.
Możemy także przeczytać, że…
Google potrafi dobrze wyłapywać publiczne grupy precli
Wow, gdyby tak było schematy wyłapywane byłyby od ręki. Nie oszukujmy się, większość idzie do ścięcia bo życzliwcy podpierdalają, śląc spam raporty na potęgę. Śmiało można nawet powiedzieć, że większość wykrywanych przez Google przypadków, nie jest dziełem algorytmu (automatu), tylko na podstawie spam raportów. A co z disavow tool? Niby po co zostało wymyślone, myślicie pewnie, że dla Waszej wygody – żyjecie jeszcze tymi złudzeniami?
Sebastian przyczepił się także do SWLi nazywając je „śmieciami” – i słusznie…
linkowanie strony Klienta (jak to wiele osób nadal robi) śmieciami w dzisiejszych czasach jest karygodnym błędem
Swle są jak pogoda w górach, nigdy nie wiadomo kiedy się zepsuje, a pierdoły jakoby „mądre używanie” (cokolwiek to znaczy) podniesie stronę w wynikach (…i utrzyma pozycję przez długie miesiące) są rozpuszczane przez samych właścicieli systemów, którzy chcą podnieść sprzedaż. Z jedną stroną się uda, z drugą nie – coś jak rosyjska ruletka. Mimo rosnącej świadomości wciąż widać, że wielu właścicieli sklepów internetowych (stron) łapie się na lep marketingowy będący dziełem twórców SWL.
Na koniec nie mogło zabraknąć także wzmianki o linkach w stopkach na forach i komentarzach. Sebastian tutaj nie odnosi się do nich, jakoby były złe, czyli można brać w ciemno, że to dla niego super sposób na pozycjonowanie stron klientów.
Ja mam odmienne zdanie, po analizie najnowszego Pingwina i stron które były linkowane przynajmniej w 50% forami czy komentarzami, mogę wprost stwierdzić, że to już nie działa tak jak jeszcze miesiąc temu. Z mojej analizy ewidentnie wynika, że na celownik zostały wzięte zaspamowane fora i blogi, gdzie były tony linków wychodzących. Wszyscy od zeszłego roku rzucili się na fora jak głodny pies na mięso i mamy efekty. Nie czarujmy się, jeśli wszystko jest dostępne dla WSZYSTKICH to należy się liczyć z sytuacją, że prędzej czy później dana metoda/grupa przestanie spełniać swoje założenia.
W jego wpisie możemy także przeczytać o wartościowych treściach. Tak, wartościowe treści są w cenie, tylko często są niedoceniane przez Google, dla którego liczą się głównie linki. Zastosowanie takich metod to przynajmniej 3/4 krotnie wyższe koszty – w związku z tym dla wielu agencji SEO jest to kompletnie nieopłacalne, chyba że mamy bogatego klienta, któremu zależy na czymś więcej, aniżeli pozycjonowanie.
Warto jeszcze tutaj dodać, że wraz z majowym updejtem pojawiła się kwestia lepszego rankowania stron autorów będących PRO w danej dziedzinie, czyli inaczej mówiąc takich, którzy mają autorytet. W polskich SERPach nie widzę różnicy, wręcz powiedziałbym że autorzy wartościowych treści stracili. Dochodzę do takich wniosków po przeanalizowaniu kilkudziesięciu artykułów z różnych branż (biznes, finanse, literatura, zdrowie, IT, SEO). Co innego Google obwieszcza, a co innego pokazuje praktyka.
Zaraz zapewne padną pytania, to w takim razie czym pozycjonować? Katalogi złe, precle są do kitu, linki z niektórych serwisów (forum, blogi) po ostatnim updejcie także oberwały. Odpowiedź wbrew pozorom nie jest prosta. W tym miejscu każdy z Was niech zada sobie pytania – czy chcę by moja firma była rozpoznawana w sieci, czy zależy mi wyłącznie na osiągnięciu pozycji w SERP, czy też chcę połączyć jedno i drugie. Od odpowiedzi na te i inne pytania powinno się rozpocząć całą zabawę z seło. Gdy już będziemy wiedzieli co jest dla nas istotne, wtedy wybieramy odpowiednią drogę do celu – na tym zakończę ten wpis.
Całość wypowiedzi Sebastiana można znaleźć na jego blogu.
Ciekawy artykuł jednak moim zdaniem dobrze jest pozyskać linki z branżowych tematycznych serwisów.
Ja bym Sebastiana jeszcze zapytał jak strona z wartościową treścią ma zacząć zdobywać naturalne linki skoro żeby zaistnieć w G trzeba tych linków najpierw nałapać. Nie podlinkujesz nie będziesz na pozycjach gwarantujących znalezienie treści. Podlinkujesz znów źle bo przecie to nienaturalne i łamie wytyczne i co tam jeszcze.
Generalnie to ja mam wątpliwości jakim prawem G ocenia co jest wartościowe a co nie. Swego czasu gdzieś pisałem o tym jak istotne dla mnie informacje pozyskałem z typowych zapleczówek wygenerowanych automatycznie, z powieloną treścią ileś tam razy. I zbierałem te dane na potrzeby sądowych bojów. Tak więc to co w mojej ocenie było chłamem w tej konkretnej sytuacji okazało się być bardzo ważnymi aczkolwiek nie wykorzystanymi w trakcie rozprawy serwisami, z których pozyskałem treści.
Uważam, że algo oparty o linki jest ułomny – popularność wyrażona linkami zawsze będzie stwarzała możliwość sztucznej manipulacji wynikami. Nawet jakby pozycjonery miały tworzyć zaplecza oparte o autorskie skrypty i unikalne teksty to będą to robić i nie ma zmiłuj. Jest rynek, są możliwości będą i manipulacje. AMEN!
Widzę, że jakaś jednomyślność dzisiaj zapanowała w blogowaniu, bo u siebie poruszyłam ten sam temat i w zasadzie… wnioski są takie, jak u Ciebie 😉 Tyle, że pozwoliłam sobie kompletnie zignorować kwestię precli i Systemy Wymiany Linków, a przyjrzeć się wyłącznie katalogom.
@zeki, masz rację, algo oparte o linki przejdzie do przeszłości. Za 2-3 lata WSZYSTKIE grupy precli i katalogów będą mogły się zamknąć, chyba, że jakimś cudem część wpisów w nich będzie na tyle wartościowa, że właścicielom będzie się zwracała domena i serwer z wpływów z reklamy. Mocy pozycjonującej będzie zero.
@Mariusz 99,999% katalogów- szczególnie w Polsce łamie wskazówki dla webmasterów. Twoje katy nie są wyjątkiem. Myślę, że tych niełamiących, które rzeczywiście są w sporej części odwiedzane przez LUDZI a nie crawlery jest maksymalnie 100-150, a pewnie nawet mniej. Jeśli katalog nie ma żadnych wejść bezpośrednich (oprócz klepaczy wpisów) to szkoda czasu. Lepiej te 5 minut poświęcić na budowanie contentu na stronie docelowej. Nawet gdyby to miała być zmiana koloru linków w celu podniesienia ctr o 0,1%. Nie zgodzisz się, wiem. Pogadamy za 2 lata.
Gdyby Onet i Wyborcza na głównej stronie dały ciekawy art na temat pozycjonowania i podlinkowały twoją stronę z anchorem- nawet nie dokładnym to pewnie dzisiaj byłbyś pierwszy na pozycjonowanie katowice czy częstochowa. Ile czasu zajmie spamowanie katalogów i for, żeby przebić moc takich dwóch linków?
Dłuuugie miesiące.
Obydwaj żeście odpłynęli, aż się prosi napisać wpis o wpisie do wpisu i wpisie 😉
Przykład? Katalogi SEO:
– jeden pisze, że są bee, a drugi, że nie wszystkie. A ja twierdzę, że wszystkie seoki są sprzeczne z wytycznymi G. z założenia, ale część z nich realnie i w miarę bezpiecznie podnosi pozycje.
@Ewelina, faktycznie chyba coś w tym musi być 🙂
@Kuba, ja przynajmniej staram się moderować wpisy, nie bez powodu ostatnio zablokowałem otwarte dodawanie, jakbyś widział ile spamu siedzi w kolejce moderacji to byś padł z wrażenia, ale pewnie widziałeś taką sytuację już nie raz. To od samego admina dużo zależy, jak katalog jest postrzegany.
Może przejdźmy do analizy kochanego DMOZa. Wejdźcie sobie w pierwszą lepszą kategorię, jakie ładne opisy widzicie? Krótkie nieprawdaż? Do tego poza linkami kompletne zero – zero wartościowej treści dla użytkownika. A co z kwestią handlowania wpisami w tym katalogu? Było o tym głośno kilka lat temu, podobnież moderatorzy sprzedawali linki. To przecież nic innego jak łamanie wytycznych. Nie ma co, wmawia się nam że to jest złe, a z drugiej strony samo Google nie daje wzorowego przykładu w tym zakresie i wytwarza wiele kwestii, które stoją w sprzeczności z ich własnymi zasadami.
@Marek, napisz wpis będzie co komentować 😉
Zeki to jeśli nie algo oparte o linki to o co? A google ocenia takim prawem, że to ich podwórko więc może sobie oceniać jak im się tylko podoba 😉 Ciężki temat się robi z tym pozycjonowaniem oj ciężki. W tą naturalność linkowania też do końca nie wierze bo większość naturalnych linkowań jest z serwisów socialowych a tam z kolei są linki nofollow. Coś tam one dają ale niewiele. A jaki przeciętny człowiek widząc ciekawy art/stronę zaraz się pochwali tym na swojej stronie? Ilu z nich ma w ogóle swoje strony? Przecież to promil promila populacji.
Nie oszukujmy się, ale ilu pozycjonerów tyle będzie zdań na temat sposobów zdobywania linków. Każdy powinien stosować ten sposób, który przynosi mu jakieś wymierne efekty.
@Marek jak nie mówię, że nie podnoszą. Mówią, że niedługo już nie będą podnosić. A horyzont czasowy 2 lat to i tak optymistycznie podałem (dla właścicieli katów oczywiście).
@Mariusz spoko. Ja jeszcze rok temu próbowałem ogarnąć 12 seokatalogów. Moderacja i dodawanie opisów kategorii zajmowały mi jakieś 2h dziennie. Na szczęście się opamiętałem. P.S. Mam licencje do odsprzedania 😉
radaro
a ja nie wiem jaki algo będzie mniej podatny na manipulacje. Na pewno nie taki oparty na linkach.
Co do ichniego podwórka to ok ale ono jest robione między innymi dla mnie. I robią to ewidentnie źle. No ale nie o jakość algo i wyników nam teraz chodzi.
Jak linkować żeby było ok? Katy be, precle be, fora be.
Profile? Social? Zaplecze? Jak powiecie, że profile to przecie stworzyć 100 czy 1000 for z profilami nie problem.
Social to samo – poleci wszystko co aktualnie istnieje od nk do FB
Zaplecze no przeca to cały czas działa.
A z jakich powodów linki do dobrych stron w twoich postach maja nofollow?
Dofollow widzę dla najlepszych może być w komentarzach – napisane bo minimum 100 znaków komentarz.
1. Polska jest zbyt biednym krajem na dobre zaplecze. Żeby postawić wartościową stronę, trzeba się znać na tym merytorycznie. Sama umiejętność pisania nie starczy. Musisz być lekarzem, ekonomistą czy inżynierem, aby napisać dobrą treść, a oni się cenią.
2. Myślę, że pozycja jeszcze długo będzie zależna od linków. Google musiało by być sztuczną inteligencja, żeby być wstanie ocenić wszystkie tematy według hierarchii wartość. Nawet specjalista z ekonomi czy medycyny nie jest w stanie czasami stwierdzić, który artykuł ma większą wartość. Dlatego linki jeszcze długo będą wpływać na pozycję a po za tym świetnie nadają się do nawigacji po www.
3. Na zachodzi właściciele stron umawiają się z dziennikarzami na kolacje w restauracji aby załatwić dobrego linka. To kosztuje.
@And, 100 znaków to jest limit, w ogóle żeby Twój komentarz trafił do kolejki moderacji.
@Filip, a tego to nie wiedziałem 😉
Ja mam wrażenie, że autor cytując „katalogi SEO łamią Wskazówki Google dla Webmasterów” nie zwrócił uwagi na linka, jaki dałem obok tego stwierdzenia – gdyby kliknął zobaczyłby, że cytat pochodzi z wypowiedzi…. Kaspara. Myślę, że to chyba nie wymaga dalszego komentowania 🙂
zeki, Kuba – dobre uwagi.
DMOZ? Płacisz i masz wpis – tak to działa w niektórych kategoriach, już nawet Google wie o tym, że są tam przegięcia…
Na miejscu SQT wszedłbym na PiO i szybko wyłapał grupy katalogów – biorąc pod uwage fakt, że niektóre z nich szkodzą nie zdziwiłbym się, gdyby już tak nie zrobili…
@Sebastian, owszem przeczytałem wszystko, natomiast Ty tak zawsze wierzysz na słowo każdym doniesieniom Google? Podobnie było z disavow tool, gdzie twierdziłeś, że ów narzędzie nie ma najmniejszych problemów z polskimi nazwami domen, podobno miałeś tę informację także od Google. Co do DMOZa, jeśli w katalogu DMOZa wolno handlować linkami to czemu innym nie wolno? Jak jesteście tak blisko z Kasparem to pewnie poznasz odpowiedź na to pytanie.
Przyznaję, John udzielił złej odpowiedzi – i dlatego ślepo nie wierzę we wszystko, zwłaszcza w sytuacji, jak wprowadzane jest jakieś nowe rozwiązanie … John czasem ma mnie chyba dosyć na HO…. BTW szykuję wpis, który będzie kolejną polemiką z Google – czekam tylko na wyniki małego testu…
Pingwinem 2.0 jestem też na razie bardzo „zawiedziony” 🙂
A katalogu Google przecież już od dawna nie ma – już jakis czas temu pisałem, że pod adresem zgłasza się strona 404…
Sprawdziłem teraz – nic się nie zmieniło.
??
@Sebastianie dobrze wiesz o jaki katalog chodzi, który wciąż jest w sieci pod troskliwą opieką Google, a podajesz zupełnie inny przykład. We wpisie powołujesz się na Kaspara, który twierdzi że Seokatalogi są niezgodne, może przedstaw dlaczego są niezgodne, jak w jednym z filmów Google jak byk pamiętam, że było wprost mówione, że nie każdy katalog łamie wytyczne. Co takiego jest charakterystycznego w Seokatalogach, że trzeba z nimi walczyć. Co do disavow toola, gdybym sam nie sprawdził to bym Ci uwierzył, ale morał z tego taki, że każdą informację trzeba sprawdzać w praktyce.
Jeszcze do polskich czcionek – nie twierdziłem, tylko zapytałem Johna o to, bo mnie ktoś zapytał, a ja nie miałem styczności wczesniej przy disavow tool’u z polskimi domenami. Dostałem odpowiedź, którą przytoczyłem – jasno wynika to z wpisu…
Dzisiaj obrabiam za to jeden plik i … korzystam z konwertera Punycodowego 🙂
Nie wszystkie katalogi są złe te z grupy cezzego są wartościowe przynajmniej dla mnie. Ciekawi mnie czemu niby seokatalogi miały by łamać wskazówki dla webmasterów. Weźmy taki katalog onetu w czym on ma być lepszy od dobrego zadbanego darmowego seokatalogu? Przecież jak katalog płatny to jest chyba jasne ze sprzedaje linki a mimo to ma się dobrze.
Co za {ciach}, k{ciach} przecież wszystkie metody które pozwalają na sztuczne zdobywanie linków są niezgodne z wytycznymi.
@zoombie, prosiłbym o nie wypowiadanie się w takim tonie, pojawienie się wulgaryzmów w kolejnym Twoim komentarzu będzie oznaczało kosz. Możesz przecież napisać coś ubierając to ładnie w słowa.
A co do tego czy wszystkie metody to manipulacja serpami, niestety klienci często wymuszają na pozycjonerach stosowanie takich a nie innych metod, chcą mieć szybko efekty jak najmniejszym kosztem, przez co nie da się robić White Hat, jest to zwyczajnie nieopłacalne zarówno czasowo jak i finansowo, co innego gdy firmie zależy nie tylko na pozycjonowaniu, chcą także zdobywać klientów poprzez wartościowe treści – wtedy połączenie pozycjonowania z ogólnie rozumianą promocją w Internecie może przynieść dobre efekty, ale cudów też nie spodziewajmy się, bo żeby robić White Hat trzeba mieć pieniądze, w końcu musimy kupić teksty branżowe (lub napisać samemu, o ile mamy odpowiednie umiejętności), do tego jeszcze dogadanie się z blogerami czy portalami, z pewnością nie jest to tanie rozwiązanie, taniej może wyjść postawienie swojego zaplecza.
Czytałem gdzies ze robienie łajt hatu przez wpisy gościnne też nie jest całkowicie łajt pewnie bardziej łajt niż blak ale i tak Google czepiło sie tego 😉
Google zapewne uważa że należy wyłącznie produkować wartościową treść i karmić wyszukiwarkę, użytkownicy sami przyjdą i będą linkować do nas, tylko nikt przy zdrowych zmysłach sam od siebie nie da linka do produktu w sklepie internetowym z konkretnym anchorem, idąc ich tokiem myślenia trzeba by wszystkie działania zaklasyfikować jako niezgodne z wytycznymi. Nawet publikacje Google na innych portalach podpadałyby pod ich wytyczne.
Przecież to już byłby kabaret. Widzimy co się dzieje na forach, sklepy wynajmują ludzi do tego by pisali na forach i linkowali konkretne produkty, co więcej, duże firmy wykupują na własność (czyt. sponsorują) fora, na których mogą bez przeszkód pozycjonować i promować swoje produkty.
W Polsce widziałem kilkanaście takich firm, głównie z sektora IT które najprawdopodobniej mają podpisane jakieś umowy z administratorami bo inaczej wątpię, by można było podawać na nich linki do produktów – tak często. Na niektórych forach od razu takie coś zostałoby wyłapane i usunięte.
Można tutaj jeszcze przytoczyć ostatnią kampanię sklepu komputerowego X-Kom https://techformator.pl/konkurs-dla-blogerow-x-kom-sales-masters/, który przez pryzmat konkursu pozyskał w ten sposób wiele linków. Czy to także według Google jest naturalne? Według mojej oceny bardziej naturalne niż pospolite preclowanie, to w końcu bloger decyduje o wszystkim, choć nie ma co ukrywać, że jeśli nie spełni określonych warunków to nie otrzyma premii wynikającej z regulaminu konkursu więc jakąś formę sponsoringu tutaj pewnie mamy.
„Google zapewne uważa że należy wyłącznie produkować wartościową treść i karmić wyszukiwarkę”
To niech zaczną płacić za wyświetlanie tej treści! Biorą $$$ za wyświetlanie reklam i pokazywanie tego czego sami nie spłodzili. Ja żeby wygenerować treść muszę przysiąść i stracić czas a oni posyłają robota i kaska z reklam płynie.
„nikt przy zdrowych zmysłach sam od siebie nie da linka do produktu w sklepie internetowym z konkretnym anchorem”
Uwierz, że dostałem takiego linka 🙂 Wprawdzie nie na to co by mnie interesowało ale można.
Ja znam centrum medyczne, które kupiło regionalną stronę i bulą jeszcze adminowi za jej prowadzenie. A w zamian reklamę mają. To norma jest. Zresztą o masowym tworzeniu for i postowaniu na nich przez rumaka też słyszałem i wcale mnie to nie dziwi. Pełna kontrola nad tym co się publikuje, jakie linki będą wychodziły i gdzie i zero użerania się z półgłówkami. Zrobione z głową będą służyły właścicielowi przez lata.
Zobacz – ja piszę o SEO katalogach, Ty – że nie każdy katalog łamie Wskazówki. Przykład takiego, co nie łamie? Gwiazdor, Katalok.
Doskonale wiesz, dlaczego SEO katalog łamie Wskazówki – SEO katalog powstaje nie po to, aby być użyteczny, ale aby wpływać na pozycje stron, które są do niego dodawane. Trzymajmy sie faktów 🙂
Wypowiedź była Kaspara, ale … każdy, kto siedzi w SEO doskonale wie, po co powstają SEO katalogi.
Jak wyżej
Samo życie – sam znalazłem kilka bugów w Google, które po zgłoszeniu poprawiono. Na pewno warto jest jednak sprawdzać u źródła informacje, bo nawet jak mała część się nie sprawdzi, to pozostałe przydadzą się i będą pomocne 🙂
Nie wszystkie katalogi są zle – powiedzmy, ze jest to prawda. Natomiast co do grup to wyłapywanie ich Mnie ręcznie przy analizie linków kilku stron zajęło kilka dni, a za pomocą narządka link detox zaledwie kilka godzin. Obecnie mam taki pliczek, który ma bodajże 40 tys wierszy jak nie więcej i są tam głównie seoki, wpkaty, sinuki i miniacze. Schemta kata jest dośc prosty – postawić i zapomnieć, a jak się przytrafi nieszczęście przenieść na nową domenę tylko, że leniowi nawet TITLE nie chce się zmienić po przenosinach – więc wszystko widać jak na talerzu.
Temat jakości linka to temat rzeka i każdy ma inne pojecie i podejście. Wytyczne jakie są to widać ale pewne schematy po ppingwinie przestały działać… Marketing szeptany też przestaje działać bo (i tutaj też wyszło detoxem) seofcy zaczynają stawiać własne fora do szeptania lub dobierają się do for niszowych – sami kręcą sobie stryczek.
Łajt hat jest wtedy stricte gdy ktoś linkuje samemu do treści, która mu sie spodoba – chcesz łajtu ? zrób precla w których komentarz będzie sensownym dziennikarskim tworem za 100-200 zeta od sztuki. Ewentualnie zrób sobie kopię sklepu z lepszymi opisami – tak, drogo – ale to działa 🙂
DMOZ – od dawna nie jest moderowany a niekotre kategorie zapuszczone niczym zaśmiecony las… i tego sie nie zmieni ale jednak nadal wszyscy chcą mieć tam linka 🙂
@zeki, linki z anchorami „tutaj”, „sprawdź to” czy nawet pełna nazwa produktu to sam widziałem, ale właśnie chodzi o konkretne anchory prowadzące do produktów w sklepach, na których nam faktycznie zależy.
@Sebastian, na papierze nie jest, oficjalnie należy do AOL, ale kto zainicjował Mozillę Corporation pamiętasz? Właśnie ta firma po przejęciu praw do Netscape utworzyła następnie znaną na całym świecie Mozillę. A co takiego stało się kilka lat temu? Mozilla dostała ogromny zastrzyk finansowy, według źródeł było to nawet 300 milionów USD, za co? W zamian za ustawienie Google jako domyślnej wyszukiwarki w swojej sztandarowej przeglądarce internetowej – Firefox. Sebastianie, nie wydaje mi się żebym przesadzał, jak związek właściciela DMOZa z Google jest nader widoczny. Oni mogą twierdzić, że nie mają nic wspólnego ze sobą, ale jak złożymy wszystkie doniesienia z sieci w całość, to zauważymy jednak że coś musi być na rzeczy.
Odnośnie SEOkatalogu to zawsze będą równi i równiejsi takie jest życie i nic tego nie zmieni. Kwestie dot. katalogów nie są rozwinięte, napisali ogólniki że zrób treść, dodaj bloga i inne takie, no sorry ale katalog to jest katalog, a nie serwis firmowy. Pisali także o powielaniu treści, a w zasadzie o niskiej jakości treści w katalogach. Patrzą na kwestię unikalności (na PiO byli tacy co twierdzili że to mit). Synonimy Googiels także rozróżnia (przykład który nie tak dawno opublikował chyba Tomek Wydra z mapami Google, gdzie wpisanie ulicy (nie pamiętam teraz co to była za nazwa) pokazało nazwę ulicę ale to było zupełnie coś innego – synonim poszukiwanej nazwy, więc tworząc opisy nie wystarczy już zrobić jeden opis z kilkoma synonimami na krzyż, trzeba się wysilić i stworzyć złożony tekst, najlepiej jeszcze jakby był wielopoziomowy i miał mieszanie akapitów, robię często takie teksty wynikowe, które mają po 15 tysięcy znaków i więcej, rekordzista miał ponad 22 tysiące znaków (oczywiście tekst synonimizowany). Komu chce się tworzyć takie teksty, które gwarantują unikalność treści. Zostawię ten temat, żeby to dokładnie rozwinąć musiałbym stworzyć nowy wpis.
Co do sprawdzania informacji, chyba to jest podstawa, tylko niestety nie wszystko da się zweryfikować, weźmy na przykład studium przypadku publikowane na wielu zagranicznych blogach, często by je wykonać we własnym zakresie trzeba mieć odpowiednie przygotowanie (zaplecze) i oczywiście kasę. Ufać też ślepo w zapewnienia testera nie można, bo bardzo często case studies są wykorzystywane do promowania swoich produktów lub produktów zaprzyjaźnionych firm – z pozoru człowiek nie jest powiązany z marką/produktem, a po jakimś czasie okazuje się jednak że był, a cały test był przygotowany pod wypromowanie produktu. W Polsce możemy to zaobserwować choćby w testach sprzętu komputerowego, gdzie naciąga się pewne fakty, a może inaczej – nie mówi się zbyt wiele o wadach zaobserwowanych podczas przeprowadzania testów, żeby nie odstraszać potencjalnych klientów.
@Zgred, widzę że już jesteś kolejną osobą, która bardzo zachwala to narzędzie, chyba będę musiał przetestować.
Opisywałem je na blogu – używam ale nie zachwalam – pomaga w kilu przypadkach. I drogie pioruńsko.
Jeśli drogie to chyba będę musiał stworzyć coś swojego, bo najgorsze są narzędzia z płatnościami abonamentowymi. Będę musiał zerknąć na ten tools.
Patrzyłem na cenę, faktycznie, tanie nie jest.
Biorąc pod uwagę fakt, że i tak pasuje rzucic okiem na to, co się zleca, też bym ise na nie nie zdecydował…
Ja jak zwykle wziąłem detoxa na miesiąc. Zrobię tym 5 stronek. Aczkolwiek jedną stronę tym toolsem dopieściłem pod kątem disavow 🙂
Po kilku stronkach będe miał linków „złych” (pojęcie względne) pewnie ze 60 tys … może to wrzucę in public 😉
Zgred, też mam taki pliczek i pierwsze co robię, to nową listę porównuję z jego zawartością – to co się nie powtarza idzie do analizy, ale zawsze to mniej roboty.
W detoxie linki z śmieciowych katalogów mam oznaczone jako bezpieczne. Śmieciowe = multikody. O dziwo część linków w 100% naturalnych (czyli takich, których nie tykałem) mam oznaczonych jako toksyczne. Może częściowo jest to przydatne, ale biorąc pod uwagę porażającą cenę tego narzędzia to warto zastanowić się dwa razy przed zakupem. Szybciej i prościej będzie przeanalizować to ręcznie.
Bardzo ciekawa polemika – gratuluję artykułu. Chętnie jednak wtrącę swoje trzy grosze.
Sądzę, że tego typu opinie w większości są robione w oparciu o nieprawidłowe kryteria. Uważam, że Google niezbyt interesuje to, czy strona jet preclem, katalogiem, blogiem czy czymkolwiek innym, więc rozpatrywanie jakości linka z precla vs z katalogu jest nietrafione.
Według mnie istotniejsze są inne czynniki:
1) rozmiar serwisu – widziałem już bardzo zadbane, niewielkie blogi, oraz hurtownie spamu w bardzo dużych serwisach, należących np. do portali informacyjnych. Niestety z moich obserwacji wynika, że te drugie i tak mają większego powera. Jasne, można przyjąć, że takie serwisy mają linki z wartościowych portali należących np. do danej grupy mediowej, ale jak się je podzieli na setki czy tysiące linków wychodzących, to nie powinny one mieć zbyt dużego znaczenia.
2) objętość tekstu – zauważyłem, że standardowy SEO tekst ok. 1000 zzs daje mniejszy efekt, niż tekst np. 2000 zzs (to też można podciągnąć pod rozmiar). Na swoich preclach dodaję już zatem teksty mające min. 1500 zzs. To może być częściowym wyjaśnieniem mniejszej roli katalogów, gdzie przytłaczająca większość opisów ma raptem kilka zdań.
3) Lokalizacja geograficzna – na kilku stronach robionych np. profilami Angeli zauważyłem spadki pozycji. Po zastąpieniu tych profili innymi (polskimi), zaobserwowałem bardzo dobre efekty. Uważam zatem, że jednym z istotniejszych kryteriów jest struktura geograficzna linków dopasowana do geolokalizacji strony. A ponieważ linki z Angeli i tak są niezłe, więc pojedynczo warto je dodawać do zaplecza pierwszego poziomu.
Czyli, podsumowując, moim zdaniem Google średnio sobie radzi z wartościowaniem linków, więc przyjmuje jako jedno z istotniejszych kryteriów rozmiar serwisu, zaś linki powinny wyglądać logicznie.
Pozdrawiam
Co do pierwszego punktu, mogę się zgodzić jak popatrzę na serwisy wp.pl, a nawet na blogi na onecie.
ad2. Też to zauważyłem, unikalność i długość tekstu ale w tym problem, że to niestety nie potwierdza się we wszystkich przypadkach stąd nie mogę wprost powiedzieć, że tak długość treści wpływa na SEO, natomiast unikalność mogę śmiało powiedzieć że wpływa, tyle że tutaj ma także znaczenie unikalność w skali globalnej – w skali całego katalogu. W katalogach większą uwagę należy zwrócić także na ogólną liczbę linków na stronie, jeśli katalog ma 100 linków na podstronie, to moc rozkłada się na każdy link, nie ma znaczenia czy jest to link wewnętrzny czy zewnętrzny, zyskujemy tylko niewielki ułamek tego co moglibyśmy uzyskać przy dobrze zoptymalizowanej strukturze i oczywiście ograniczeniu linków na podstronach serwisu, Wtedy takie wpisy miałyby większego powera. Jest masa czynników, które warunkują skuteczność katalogowania, są to czynniki które zależą bezpośrednio od nas, ale również i takie, na które ma wpływ tylko administrator.
ad3. Dokładnie też to zauważyłem, po updejcie straciły nieco witryny, które były pozycjonowane stronami o innej geolokalizacji, ale nie liczy się tutaj lokalizacja serwera tylko głównie rozszerzenie domeny oraz język.
Katalogi SEO łamią wytyczne google dla webmasterów. To prawda 🙂 wystarczy poczytać a nie z góry zakładać i powoływać się na DMOZ. Przykład? Proszę bardzo, dostałem ban na Google AdSense swojego czasu, usunąłem reklamy z seo katalogów, powołałem się na wytyczne google dla webmasterów i interpretację mówiącą o tym, że strony niezgodne z webmaster tools to strony nie przyjazne użytkownikowi. Takie wg G są właśnie katalogi stron WWW. Ot moje 3 grosze.
Aha, jako uzupełnienie swojej wypowiedzi dodam na koniec, że odbanowano mi konto po usunięciu reklam z katalogów seo 🙂
@Zeki:
„Generalnie to ja mam wątpliwości jakim prawem G ocenia co jest wartościowe”
to ich podwórko. Denerwuje mnie monopol google, ale co robią u siebie to ich sprawa, Przecież nie będą wyświetlać kolejności losowej.
„linki z anchorami „tutaj”, „sprawdź to” czy nawet pełna nazwa produktu to sam widziałem, ale właśnie chodzi o konkretne anchory prowadzące do produktów w sklepach, na których nam faktycznie zależy.”
No słowo daję dostałem linka z konkretnym anchorem na produkt. Produkt, który w ogóle nie był pozycjonowany bo i potrzeby nie było ale wlazł w topy sam z siebie i dostał za to linka 🙂 Co śmieszniejsze babka na blogu pisała o dolegliwościach żołądkowych jakie ją nękały i to było takie dowcipne podsumowanie całej wypowiedzi. Sam jestem w szoku od dłuższego czasu. Chyba nie doceniamy potęgi blogów.
Przeczytałem jeszcze dzisiaj coś takiego http://www.adamsherk.com/seo/link-building-tactics-for-publishers/
Zapytam z ciekawości. Czy jest choć jedna w Polsce firma SEO która w stu procentach przestrzega wskazówek podanych przez Google?
@zeki, wierzę na słowo, bo po blogerach można się spodziewać wszystkiego (w pozytywnym słowa znaczeniu) 😉
@Marcin Kamiński, to jak pytanie czy ksiądz nigdy nie popełnił żadnego grzechu 😉
Ciężko stwierdzić co jest obecnie dobrym sposobem pozyskiwania linków. Być może wpis Sebastiana Miśniakiewicza posiada kilka tez z którymi sam się nie za bardzo zgadzam natomiast być może za kilka miesięcy będzie bardziej aktualny. Sam się już zgubiłem we wszystkich wytycznych google.
A tak jeszcze zapytam czy udaje się Wam dodawać jakąś stronę DMOZ ostatnimi czasy?
@barii, każdy z kim rozmawiałem mówi, że trzeba mieć dojścia żeby opiekun kategorii zaakceptował wpis. Wielokrotnie próbowałem zgłosić strony i bez skutku. Na kilku zagranicznych forach również ten temat był podnoszony i wszyscy równo twierdzą, że bez znajomości nic się nie zdziała, czyli inaczej mówiąc jeśli nie posmarujesz to nie pojedziesz.
@Marcin Kamiński
A czyż SEO i wskazówki dla łebmajstrów nie wykluczają się wzajemnie? Naturalne linkowanie to wymysł jakiejś chorej łepetyny.
Bardzo ciekawy artykuł. Nie spodziewałem się że tak zawrze w świecie SEO po ostatniej aktualizacji Google, zwłaszcza iż uważam, że mimo wszystko Pingwinek okazał się dość łaskawy – przynajmniej w moim przypadku. Mimo wszystko nie daje wiary temu że katalogi SEO odejdą w niebyt. Największe zamieszanie było z katalogowaniem kiedy każdy miał QlWeba aż nagle z dnia na dzień po prostu umarł… i co? I powstały nowe skrypty! Wprowadzono unikalną treść i wszystko wróciło do normy. Jak dla mnie to wyniki organiczne muszą mieć jakiś punkt odniesienia – niewątpliwie są nim linki z serwisów. Google może się dwoić i troić a i tak nie zrobią nic co ich przybliżmy do postawionego celu – czyli naturalności w SERPach. Pozdrawiam!
Mniejsze strony z małym ruchem muszą w jakiś sposób wypromować się w sieci żeby mogły zaistnieć więc muszą się pozycjonować nie ma innej opcji
@zeki
nie zgodzę się z Tobą, skoro algorytm jest ułomny, rankowanie jest źle zrobione i całość ogólnie fe i do d*** do dlaczego po dziś dzień to działa, ludzi płacą grube siano by się znaleźć w Google ?
No właśnie zgadzam się z poprzednikami… na początek jakoś trzeba się wypromować – sklep można rozpędzić reklamami, ale blog i portal informacyjny potrzebuje pomocy na początku – później jeśli się spodoba to ludzie zaczną sami linkować…
Dobry wpis, tematykę SEO trzeba poruszać cały czas 😉
sam zakładam bloga i na pewno będzie tam możliwość zamieszczenia wartościowych linków 🙂
Jest dużo wartościowych linków, te z najlepszych katalogów, najstarszych, najbardziej zadbanych są mocnymi linkami. Różne ze stron o najwyższym Page Rank, linki ze stron o tej samej tematyce, linki edu, gov, profile społecznościowe itp
z zasady google jest anty SEO, idylliczny internet to taki naturalnie rozwijający się gdzie zwykli urzytkownicy decydują o wynikach wyszukiwania 🙂
Google chce zjeść większość tortu a SEOwcom zostawić okruchy, a wszystko dla wyższej idei czyli dla dobra użytkowników i zwiększeniu jakości wyników wyszukiwania, tylko kto w to jeszcze uwierzy :>
Artykuł kontrowersyjny jak każdy temat dotyczący pozycjonowania. Google jest monopolistom, przynajmniej w Polsce. Nic więc dziwnego, że robi co chce i wytacza granice, które tylko im przynoszą korzyści. Nie obchodzi ich to, czy wyniki są naprawdę trafione, czy nie. Gdyby tak było, już dawno zabraliby się za tępienie spamu, SWL-i, itd. A ten, kto przygląda się branży SEO wie, że nadal to działa, trzeba tylko wiedzieć jak to robić. Algorytmy są wymyślane przecież przez ludzi, także człowiek może je oszukać. Jak tak patrzę z boku na to co się dzieje, to wygląda to jak walka rycerzy (branża SEO) z nieśmiertelnym smokiem (Google).
Osobiście nie uważam katalogi za coś złego, ponieważ sam zauważyłem na stronach dodanych do wartościowych katalogów (WP, Onet.pl), że ludzie w nich szukają informacji i mam codziennie przejścia z tamtych miejsc. Natomiast jest jeszcze jedna sprawa. Jakiekolwiek zdobywanie linków, które wpływają bezpośrednio na pozycję Twojej strony jest wg Google złe (przekazuje moc pozycjonerską). Dla mnie wniosek jest jeden – nie ważne jak zdobywa się linki, każdy link może zostać ukarany, jeśli Google w którym momencie uzna, że to jest „bee” i trzeba z tym walczyć, bo nie mają z tego korzyści.
skoro google chce, żeby strony w rankingu były „naturalnie” rankowane to wszelkie sztuczne wpływanie na ranking (czytaj dodawanie linków, które nie miały prawa zostać dodane naturalnie) jest dla niego sztuczne, skoro jest sztuczne to przeciw Google, skoro przeciw to trzeba to ukrócić, przy okazji Pandy, Pingwina, Słonia czy Konia…
ehhh, jak zwykle ludziska powtarzają jak papuga bzdury znalezione w internecie, jeśli tylko one im są na rękę.
Chciałbym zauważyć, że katalog gazety.pl stoi na seo katalogu, więc jest to katalog seo – czy jest bezwartościowym śmieciem?
SWL to tylko skrypt dzięki któremu można dodać szybko linki na stronach się w nim znajdujących, do pozycjonowanych stron. Pisałem o tym chyba z 5 lat temu jeszcze, że SWL to jest tylko skrypt i to czy jest on ok czy nie jest zależy od zawartych w nim stron a nie tego czy się to nazywa SWL, czy nie. Jest wiele osób linkujących SWLami, w których ma swoje prywatne zaplecze (prywatne SWLe). Zaplecze co wygląda jak wysokiej jakości strony www. Nie widzę powodu, aby twierdzić że używanie skryptu SWL jest czymś gorszym niż ręczne zamieszczanie linków na takich stronach. Co do publicznych swl, to także można je dobrze wykorzystać jak udowodniła niedawno pewna osoba startująca w konkursie seo zajmując dość wysoką pozycję, a linkowała swoją stronę jednym z najbardziej znienawidzonych SWL jakim jest e-weblink 🙂
Prawdą jest, że używanie publicznych Systemów wymiany Linków na strony klientów jest nieporozumieniem ale używanie ich na stronki zapleczowe jako dodatkowe źródło linków (np. statlink) lub podlinkowanie ostatniej warstwy piramidy, jest dość bezpiecznym sposobem na przekazanie ich mocy (tak tą one jednak posiadają wbrew bełkotowi białych rycerzy) do strony pozycjonowanej.
Jeśli komuś nie zależy na zapleczu to może używać dynamicznych SWL.
Nawiązując jeszcze do konkursu. W konkursie nikomu nie zależało (w tym zwycięzcy) co dalej stanie się ze stroną docelową, także takie „zabawki” mogli zastosować bez obaw, że klient w pewnym momencie pochyli się nad nimi z siekierą w ręku.
Jeśli zwycięzca tegorocznego konkursu również stosuje takie metody na strony docelowe klientów to już ja widzę jakie są efekty długofalowe takiej współpracy.
A ja mam pytanie trochę z innej bajki do Ciebie Mariusz. Otóż chciałem się dowiedzieć co sądzisz o zdobywaniu linków dla zagranicznej strony np. w Polsce? Rozumiem, że bardziej naturalnym zabiegiem będzie pozyskiwanie linków z tego samego państwa, ale czy linki z tej samej branży lecz z innego państwa są aż tak szkodliwe aby nie mogły pełnić funkcji wartościowych backlinków? Jestem ciekaw czy może coś już próbowałeś z tym tematem i możesz się podzielić informacjami, bo nie chciał bym eksperymentować z zagraniczną stroną tylko po to, aby sprawdzić czy da radę ją wybić takimi linkami. Dzięki za wszelkie konkretne informację.
@Mateusz, różnie z tym jest, mam domeny wypozycjonowane zagranicznymi stronami, są też takie domeny, które po majowej aktualizacji oberwały za ten typ linkowania. Rozkład mniej więcej równy 50 na 50. Generalnie przy pozycjonowaniu stron zagranicznych najlepiej zdobywać linki z konkretnego państwa, choć tak jak mówię, idzie wypozycjonować stronę korzystając z innych witryn o innej geolokalizacji i o odmiennym języku.
@Mariusz, dzięki za informację. Aktualnie zrobiłem to tak, że rozkład wygląda 70% linki z Polski i 30% z państwa, gdzie stoi strona. Jak do tej pory wszystko idzie zgodnie z planem i mam nadzieję, że już tak zostanie. Pozdraiwam
Ja z kolei pozycjonowałem jedną domenę głównie linkami side-wide. Obstawiam że było ich jakieś 80%. Jakieś dwa tygodnie temu usunąłem wszystkie linki z SEOkatalogów prowadzące do strony. Po dwóch tygodniach jedna fraza stoi w miejscu, druga spadła może o 4 oczka w dół. Ahrefs pokazuje pikujący w dół wykres z 40k linków zostało może 10k. Pozycje prawię się nie zmieniły. Zatem czy SEOkatalogi w ogóle miały jakiś wpływ na pozycje? Czy może czekam za krótko?