W ostatnich kilku dniach zrobiło się nieco głośniej o kwestii nieuczciwej konkurencji w SEO i blokowaniu domen w systemach wymiany linków. Jak już wielokrotnie pisano, nałożenie blokad nie jest w cale takie łatwe, a w wielu przypadkach jest to wręcz niewykonalne. Co więcej, w poniedziałek przyszedł do mnie mail od administratora serwisu {do wiadomości prywatnej}, w którym zażądano ode mnie haraczu w wysokości 250zł od każdej domeny.
To co jest istotne w tym temacie, to kwestia w jaki sposób właściciele SWL weryfikują domeny. Domyślnie aby kogoś podlinkować nie trzeba mieć pozwolenia, nie ma żadnej weryfikacji, czy dana osoba ma prawo to zrobić czy też nie. To właściciel domeny, aby uchronić się przed nieuczciwą konkurencją musi się dopraszać o zablokowanie domen.
Teraz gdy wiemy na 100%, że depozycjonowanie konkurencji jest możliwe, podejście do tego tematu zmienia się, zarówno od strony prawnej jak i etycznej. Brak weryfikacji już na samym wstępie, to nic innego jak narażanie osób trzecich na straty finansowe. Rozumie, że każdy chce zarobić na swoim biznesie, ale jakieś normy etyczne powinny w tych kwestiach obowiązywać.
Wrócę teraz do kwestii blokowania domen. W większości przypadków administratorzy SWL chcą, aby właściciel domeny autoryzował się. W wielu przypadkach jest to praktycznie niewykonalne (brak jakiegokolwiek kontaktu z administracją), istnieją nieliczne przykłady jak e-Weblink czy Gotlink, gdzie support w tym zakresie działa sprawnie, ale są też tacy, którzy wykorzystują tą sytuację, aby dodatkowo oskubać człowieka z pieniędzy – jak w przypadku serwisu {do wiadomości prywatnej}.
Bez względu na jakość supportu, filozofia przyjęta przez te systemy jest zła i szkodliwa dla właścicieli domen. Domyślnie wszystkie domeny winny być zablokowane, w przypadku gdy ktoś zdecydowałby się na skorzystanie z ich usług – weryfikacja prawa do domeny.
Na ten moment nie publikuje nazwy serwisu, jednakże jak sytuacja w tej materii zmieni się, wszystkie dane zostaną ujawnione.