Czyli czego agencje SEO nie powiedzą Ci o pozycjonowaniu za efekt. Brutalna prawda o pozycjonowaniu za efekt, o tym nie napisze żaden seowiec, pozycjoner i żadna agencja SEO rozliczająca się z Tobą w ten sposób. Dlaczego? Odpowiedź znajdziesz w tym artykule…
Gwarancja w pozycjonowaniu za efekt
Na wstępie odpowiem na pytanie o gwarancję w pozycjonowaniu, bo takowe obietnice są bardzo często dodatkiem do ofert w pozycjonowaniu za efekt.
W pozycjonowaniu nigdy nie było i nie będzie czegoś takiego jak gwarancja.
O gwarancjach w SEO często pisali pracownicy Google. Powyżej wypowiedź Kaspara. Link do wątku na forum Google.
Co więcej, na jednym z hangoutów John zapytany o funkcjonowanie algorytmu, sam nie potrafił wyjaśnić jak on działa, więc jeżeli jeden z najważniejszych ludzi w Google nie wie jak działa algorytm, to nie oczekuj takiej wiedzy od żadnej agencji SEO. Szczegółów nikt nie zna, nawet pracownicy Google! Nie znając szczegółów nikt nie jest w stanie zagwarantować stałej pozycji w Google.
Wiedza specjalistów w tej dziedzinie oparta jest na doświadczeniu własnym czyli wykonanych realizacjach, testach i „byciu na czasie”. Czym więcej testujesz, czym więcej wypromowałeś fraz, czym więcej zdobyłeś ruchu z organika, czym więcej klientów pozyskałeś dla zleceniodawcy – tym lepiej zrozumiesz funkcjonowanie algorytmu. Wiele firm obiecuje złote góry, kreuje się na wielkich znawców, pokazuje nieprawdopodobnie wysokie statystyki skuteczności, gwarantuje pozycje i Bóg wie co jeszcze. Część agencji zrobi wszystko by pozyskać klienta, szczególnie teraz, gdy konkurencja w branży coraz większa, głównie za sprawą leszczy (czyt. amatorów), którzy ledwo co odstawią smoczek otwierają agencję SEO, bez podstawowej wiedzy, bez jakiegokolwiek przygotowania, poza umiejętnościami wykorzystania softów do spamowania… ptfuu zdobywania linków w hurtowych ilościach.
Nieważne są obietnice złożone przez agencję, ważne są fakty…
Pozycjonowanie „za efekt” oczami klienta i agencji
Na przestrzeni ostatnich lat najbardziej popularną w Polsce formą rozliczeń jest model „za efekt” czyli za osiągnięcie wyznaczonej pozycji. Model rozliczenia wręcz idealny dla klienta, ale tylko na pierwszy rzut oka. W tym modelu rozliczeniowym teoretycznie klient nie ponosi żadnych kosztów, dopóki jego witryna nie zacznie rankować w Google na wybrane słowa kluczowe. Wysokość wynagrodzenia uzależniona od przedziałów pozycji (1, 2-3, 4-6, 7-10 lub w innej kombinacji, lub też bez przedziałów za każdą pozycję z osobna) liczona dla każdego dnia w danym miesiącu rozliczeniowym. Prawdziwy raj dla klienta! Klient zadowolony, oszczędził już na starcie, nie interesują go żadne koszty, audyt ma za darmo (o ile firma SEO w ogóle go wykona, a jeśli wykona to czy będzie szczegółowy z uwzględnieniem również kwestii użytecznościowych rzutujących na konwersji czy też kwestii związanych ściśle z karami on-site’owymi), optymalizację też dostanie za free (o ile zmianę jednego meta tagu na stronie głównej można nazwać optymalizacją – tak część firm podchodzi do optymalizacji strony). Wszystko w ofercie wygląda idealnie, żyć nie umierać! Jednak jak pokazuje brutalna rzeczywistość „na efekt” można co najwyżej w łóżku pozycję zastosować (czyt. w Kamasutrze pozycja „na jelenia”) a nie rozliczać się z agencją taką metodą.
Zagrożenia płynące z takiego modelu rozliczania
Presja szybkiego efektu
Dla agencji w pozycjonowaniu za efekt liczy się czas w jakim fraza dojdzie do premiowanych pozycji. Czym szybciej zostanie wbita, tym szybciej firma wystawi klientom fakturę. Szybkie metody to głównie zastosowanie automatów do zdobywania linków. Właściciel tak promowanej witryny otrzymuje linki z systemów wymiany linków, precli, marnej jakości katalogów, automatycznie tworzonych stron zwanych „zapleczem” i innych miejsc będących domeną BHS (Black Hat SEO). W niektórych przypadkach agencje posuwają się nawet do hakowania witryn w celu zamieszczenia na nich linków do promowanych witryn.
Niektóre agencje w początkowej fazie pozycjonowania za efekt nie stosują agresywnych metod, jednak jeśli pozycjonowanie „nie idzie”, pod presją efektu mogą zostać zastosowane najgorsze możliwe metody pozycjonowania, które w większości prowadzą do filtrów ręcznych lub algorytmicznych.
W tym miejscu trzeba jeszcze powiedzieć, a w zasadzie zdefiniować na nowo pojęcie efektu. Nie zaprzeczam i nigdy nie zaprzeczałem – w szybkim pozycjonowaniu (metodami BHS) wciąż można uzyskać szybko wyniki, jednak pozycje fraz będą niestabilne, byle pierdnięcie algorytmu, aktualizacja i możesz pożegnać się z pozycjami. Efektem końcowym będzie kara od Google, której możesz nigdy nie zdjąć, a jedynym rozwiązaniem które usłyszysz od agencji SEO będzie… „zmień Pan domenę”.
W modelu za efekt jest to bardzo częsta śpiewka. Dlaczego proponują zmianę domeny na inną? Doskonale zdają sobie sprawę, że profil linków Twojej domeny jest fatalny i bez odpowiedniej wiedzy oraz danych (które często trzeba zakupić) będzie bardzo ciężko doprowadzić go do stanu „używalności”, w związku z czym nie będą tracić czasu na analizę i odfiltrowanie, proponują najlepsze dla siebie rozwiązanie – zmianę domeny. Po zmianie domeny lekko modyfikują strategię linkowania i ponownie jadą po niej czym popadnie. Klient na tym etapie może ponieść dodatkowe koszty związane z zakupem nowej domeny, a jakże! Również spotkasz się z sytuacją, gdzie firma w Twoim imieniu wykupi nową domenę i przekaże ją Tobie. Ci uczciwsi zarejestrują ją na Ciebie, a nie na swoją agencję – wtedy formalnie nie będziesz właścicielem swojej witryny… śmieszne? ale nie dla właściciela sklepu internetowego, który mimo wszystko przynosi dochody. Odbiegam nieco od tematu, takie wałki też mają miejsce, ale to nie czas i pora na rozwijanie tych kwestii.
Podsumowując, rozliczasz się za pozycję w modelu za efekt, Twoja domena dostała filtr algorytmiczny lub ręczny, agencja SEO proponuje zmianę domeny, dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta, zmiana domeny równa się utrzymanie klienta. Zaproponowanie nowego startu na nowej domenie zwiększa prawdopodobieństwo, że klient nie rozwiąże umowy o pozycjonowanie, jednocześnie takie podejście zniweluje praktycznie do zera koszty agencji (w przypadku podjęcia próby odfiltrowania koszty są znaczące).
W tym schemacie nie muszą tracić czasu lub ponosić kosztów związanych z narzędziami SEO do analizy linków, zakupem raportów z narzędzi monitorujących backlinki lub opłaceniem abonamentu za dostęp do owego narzędzia i wreszcie nie muszą tracić czasu na odfiltrowywanie Twojej domeny. Prosta czysto finansowa kalkulacja opłacalności projektu w modelu „za efekt”.
Wycena i rozliczanie fraz
Zastanawiasz się w jaki sposób w pozycjonowaniu za efekt wybierane są frazy? Uważasz że wszystkie frazy są dobrane optymalnie? Nic bardziej mylnego! Wiele firm stosuje zasadę równomiernego rozkładu. Co to dla Ciebie oznacza? Już na starcie zyskujesz przynajmniej 50% szansy, że dobrane frazy będą nieoptymalne – dobrane pod agencję SEO, a nie pod klienta.
Frazy mogą zostać dobrane w taki sposób, aby jak najszybciej wygenerowały zyski. Rozliczasz się w końcu za pozycję i za efekt, nie oddając im na starcie ani grosza, więc nie miej do nich pretensji. Agencja żeby przetrwać musi wygenerować dochód, jednak wybieranie nieoptymalnych fraz nie można niczym usprawiedliwić, ale trzeba jasno powiedzieć, że ich działanie wymuszone jest faktem, że chcesz być robiony (w konia?) „za efekt”, na własne życzenie.
Wracając do fraz, w wielu sytuacjach by szybko inwestycja w Twoją stronę zwróciła się, wybierane są frazy o bardzo niskiej konkurencyjności lub nawet z zerową konkurencyjnością, które można nawet samą optymalizacją strony wbić do TOP-ów. W pakiecie możesz także otrzymać średnio trudne frazy i te z wysoką konkurencyjnością. Nie licz jednak, że najbardziej atrakcyjne frazy będą robione z równym zapałem co te gorsze lub że w ogóle kiedykolwiek będą robione. Wpierw zostaną wbite frazy o zerowej konkurencyjności lub nisko-konkurencyjne, które brutalnie mówiąc są guzik warte dla Twojego biznesu, a dopiero na kolejnych etapach, kiedy już pozycjonowanie za efekt będzie generowało fakturki, mogą (ale nie muszą) wbijać pozostałe. Inaczej mówiąc – zostaną wbite do TOP-ów frazy dla leszczy, to wygeneruje przychód, przez dalszy okres umowy pozostałych fraz bardziej konkurencyjnych mogą już wcale nie robić (chyba że będzie im się to mocno opłacać). W ten sposób część firemek generuje przychody, ale Ty kliencie z pewnością o tym wiedziałeś decydując się na pozycjonowanie za efekt, a jeśli nie to teraz się dowiadujesz!
Pozycjonując w takim schemacie można przyjąć jednocześnie nawet tysiąc klientów i firma będzie miała na tym mega zarobek. Od każdej umowy żeby wpadło miesięcznie tylko po 100 zł to daje już okrągłą sumkę 100 tyś złotych pozycjonując same „frazy dla leszczy”. Dlatego jest tak ogromne oburzenie na scenie SEO, kiedy ktoś podnosi ten niewygodny temat.
Oczywiście ktoś zaraz powie, że widział firmy które stosują inną zasadę, gdzie 100% wybranych fraz było o niskiej konkurencyjności lub zerowej. Owszem, do takich ekstremalnych sytuacji również dochodziło i nadal dochodzi, o czym zresztą możecie przeczytać na forach internetowych i grupach społecznościowych.
Dobranie listy słów kluczowych to bardzo ważny etap, który może zadecydować o Twoim być albo nie być w danej branży. Podobnie jest z wybraniem niewłaściwej formy rozliczania się z agencją. Frazy nie będą generowały sprzedaży – zwiniesz interes. Inną ważną kwestią jest… czytanie umów przed podpisaniem i w tym miejscu przechodzimy do kolejnego mega wałka, który niestety nie należy do rzadkości.
W umowach o pozycjonowanie za efekt jest uwzględniona informacja w jaki sposób frazy będą rozliczane, jakie są przedziały, jakie stawki za obecność w danym przedziale, warunki naliczenia płatności, a w części przypadków znajdziesz również szczegółowe informacje, na jakich zasadach będą monitorowane pozycje i o tym ostatnim punkcie za chwilę opowiem.
Monitorowanie efektów pozycjonowania to podstawowa czynność, zarówno ze strony agencji jak i klienta. W rozliczeniu za efekt monitorowane są pozycje witryny na ustalone frazy. Wysokość pozycji w wynikach wyszukiwania uzależniona jest od wielu czynników, jednym z tych czynników jest geolokalizacja. Co to dla Ciebie jako klienta oznacza? Zaraz dojdziemy do odpowiedzi. Tymczasem wyjaśnię prostymi słowami o co chodzi z tą geolokalizacją.
Dla przykładu, Pan Franek posiada firmę zlokalizowaną w mieście Gniezno, podpisał umowę z agencją SEO na pozycjonowanie frazy „meble na wymiar”. Chciałby sprawdzić jaką ma pozycje, w tym celu otwiera przeglądarkę, przechodzi do wyszukiwarki google.pl i wpisuje ową frazę. Jest wniebowzięty! Jego strona na tę frazę znajduje się na 3 miejscu w Google ale… wyszukiwania dokonał z lokalizacji siedziby firmy czyli „Gniezno”. Za tydzień Pan Franek jedzie na konferencję branżową do Warszawy i chce się pochwalić kolegom, jak wysoko znajduje się jego strona w Google. Otwiera przeglądarkę, wpisuje frazę, zatwierdza wyszukiwanie i… na pierwszej stronie nic nie ma, szuka dalej, sprawdza drugą stronę wyników, trzecią, czwartą, swoją stronę znajduje dopiero na piątej stronie wyników. Myśli sobie WTF?
To jest właśnie geolokalizacja. Wyniki mogą się różnić, w zależności od Twojej aktualnej lokalizacji. Ba! Nawet nie wychodząc z siedziby firmy wykonując dwa wyszukiwania w odstępie kilku minut możesz uzyskać różne wyniki, ale nie aż tak różne! Nie będę zagłębiał się w szczegóły, albowiem czynników wpływających na aktualnie wyświetlaną pozycję jest dużo, jedynie wskazuję Tobie szalenie istotny punkt, który jest wykorzystywany przez niektóre agencje SEO w rozliczaniu za efekt.
Monitorując pozycje fraz dla Twojej strony agencja może tak umiejętnie określić geolokalizację, że będzie wskazywała na lokalizację siedziby firmy, a w takim scenariuszu z reguły pozycje są wyższe, szczególnie przy domenach regionalnych i domenach, które w nazwie mają nazwę miasta 🙂
Jeśli masz w umowie zapisaną klauzulę, że rozliczenie następuje w oparciu o dane agencji – to jesteś w czarnej… Owszem możesz się bronić, ale jak to mówią księgowi, to co zapisano na papierze jest święte!
Do czego zmierzam? Podpisując umowę na pozycjonowanie za efekt w rozliczeniu za pozycję frazy w wynikach organicznych upewnij się, że widnieje tam zapis związany z lokalizacją wyszukiwania oraz punkt, który pozwoli podważyć umowę, gdy nagle okaże się, że agencja postanowiła naciągać wyniki, poprzez ustawienie sprawdzania pozycji na lokalizację firmy (ustawienie geolokalizacji na Gniezno).
Oczywiście nie zawsze takie działanie jest niewłaściwe, czasem klienci chcą rozliczać każdą pozycję w rozłożeniu na różne lokalizacje. Dotyczy to głównie firm, które mają wiele oddziałów. Niemniej jednak jeśli już decydujesz się na rozliczanie za pozycje, zawsze zadbaj o to, by w umowie konkretnie określić, na jakich warunkach będzie dokonywane monitorowanie pozycji i w oparciu na jakich zasadach będzie naliczana opłata.
Wrócę jeszcze do słów kluczowych. W prywatnych wiadomościach padło pytanie jak sprawdzić jakość wybranych fraz? Google udostępnia narzędzie Keyword Planner oraz Trends, dzięki którym możesz sprawdzić szacunkowy miesięczny wolumen wyszukiwania dla danej frazy, a w przypadku narzędzia Google Trends także zainteresowanie frazą w danym przedziale czasowym (niektóre frazy są sezonowe, ruch z nich jest wysoki tylko w miesiącach letnich lub zimowych, a także w przypadku niektórych wydarzeń/świąt okolicznościowych). Niestety obydwa narzędzia nie są najdokładniejsze, ale mogą pomóc Ci w oszacowaniu jakości oferty agencyjnej. Do oszacowania konkurencyjności frazy możesz również wykorzystać narzędzia SEO pokroju Traffic Travis. Wersja bezpłatna ma spore ograniczenia, aczkolwiek idzie w nim sprawdzić najbardziej interesujące Cię frazy.
Podsumowanie
W tak krótkim czasie nie jestem w stanie opisać wszystkich wałków realizowanych przez firmy SEO, klienci również nie są bez grzechu, część z nich w rozliczeniu za efekt nie płaci faktur. Jeżeli będzie zainteresowanie tym artykułem, pociągnę temat dalej, zagłębiając się w kolejne szczegóły i odkrywając przed Wami całą prawdę o pozycjonowaniu „za efekt”. Dzięki za uwagę! Pozdrawiam!