Jak będzie wyglądała promocja stron internetowych w 2014 roku? Czy czeka nas rewolucja? A może Google poluzuje cugle? To co aktualnie można zaobserwować, to masowe narzekania właścicieli firm na rosnące koszty – to głównie zasługa nowej wersji Pingwina. Z kolei klienci nieprzyzwyczajeni do szybkiego wzrostu cen, wymuszają na firmach trzymanie w ryzach swoich cen. Niestety często odbywa się to kosztem jakości świadczonych usług. Na dodatek wiele firm nie radzi sobie w nowych warunkach i nic w tym dziwnego, dostosowanie się do nowych zasad gry musi potrwać.
Firmy zmieniają swoje strategie, a inne są w trakcie przestawiania, nie inaczej jest także w moim przypadku, jak możecie przeczytać w wypowiedzi na SeoStation, już dawno wdrożyłem modyfikacje dla klientów, opierając całą promocję może nie o zupełnie nowe metody, lecz o zmodyfikowane ich wersje, które mają w założeniu opierać się zmianom w algorytmie Google. Czy okażą się skuteczne w dłuższej perspektywie czasu – czas pokaże.
Wszystko na to wskazuje, że pozycjonowanie w 2014 będzie tylko przystawką do szerokiego zakresu usług seo świadczonych przez firmy. Tylko ile z tych firm jest w stanie zapewnić wysoki poziom tak kompleksowych usług? Jak można przeczytać na wielu forach i w społecznościach, z poziomem jest różnie. Osobiście uważam, że 70% z nich kompletnie jest nieprzygotowana na zmiany. Głównie te firmy, które oferują typowe masowe pozycjonowanie, pozycjonując automatami, korzystając z oklepanych schematów. Widzę to po stronach osób, które przychodzą do mnie bym odfiltrował ich strony. Ktoś może powiedzieć, u mnie „szybkie” metody wciąż działają. OK, tylko jak długo? Z pozycjonowaniem jest jak z grą na giełdzie papierów wartościowych, jak postawisz wszystkie oszczędności na złą spółkę, stracisz wszystko lub prawie wszystko.
Kilka osób związanych z seo przewiduje, że rok 2013 jest tylko wstępem do dużych zmian jakie czekają całą branżę w 2014 roku (nie tylko SEO, również i przedsiębiorców). Czy aby na pewno będą to duże zmiany? Nie spodziewałbym się szokujących zmian. Korporacja Google doskonale wie, że jak przesadzi, może stracić na tych zmianach. Z ich strony można się spodziewać inteligentnych działań, które zachowają proporcję, z jednej strony dając jeszcze możliwość wpływania na wyniki wyszukiwania, z drugiej strony poprzez rozsądne modyfikacje algorytmu zapewni swym użytkownikom przyzwoitą jakość wyników. Stawiałbym raczej na wyważone działania – zaskakujących działań nie należy się spodziewać.
Nagłe (głębokie) zmiany mogłyby zachwiać całą równowagą i doprowadzić do kryzysu nie tylko w branży SEO, lecz także w Google – TAK nie przesłyszeliście się. Można tutaj opowiedzieć o przypadku jednego przedsiębiorcy, którego dotknęła kara algorytmicznego filtru, jego sklep stracił z dnia na dzień praktycznie cały ruch. Przez pierwsze miesiące firma jakoś sobie radziła, oszczędzając na czym się da, inwestując z zapasów w alternatywne metody pozyskiwania klientów w tym AdWords, jednakże kampanie linków sponsorowanych nie były w stanie zaspokoić potrzeb przedsiębiorstwa, wygenerować na tyle wysokiego przychodu, aby utrzymać na wodzie firmę.
W końcu przyszedł większy kryzys. Firma nie miała innego wyjścia, zaczęła zwalniać pracowników, szukała alternatywnych rozwiązań, kanałów (AdWords, Tele-marketing), lecz zapasy pieniędzy kurczyły się w szybkim tempie. W końcu doszło do najgorszego – ogłoszono upadłość.
Taki scenariusz jaki przedstawiłem jeszcze nie jest na porządku dziennym, ale dzięki szykowanym przez Google zmianom, może stać się faktem. Małe firmy znikną z rynku, zostaną tylko te, które mają zaskórniaki – czytaj wystarczająco duży kapitał, by przetrwać kryzys, czyli z reguły większe firmy i oczywiście korporacje.
Nagły upadek wielu firm to setki a nawet miliony złotych strat. Ludzie zwolnieni z pracy, upadłe firmy – wszystko to może doprowadzić do pogłębienia ogólnoświatowego kryzysu. I jak tutaj nie mieć wrażenia, że korporacja Google decyduje o życiu wielu z nas, decyduje o tym kto przetrwa, a kogo zjedzą mrówki. Od decyzji takich gigantów zależą już nawet gospodarki całych państw. Dlatego uważam, że decyzje podejmowane przez najważniejsze w Google osoby, powinny być stonowane i jeśli już zdecydują się na fundamentalne zmiany, będą one rozłożone w czasie i dostosowane do aktualnie panujących nastrojów w Polsce i na świecie, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie jak wiemy ich gospodarka nie jest w najlepszej kondycji, a działalność wielu firm opiera się właśnie na Google i Internecie.
Brak pracy równa się spadek sprzedaży, spadek sprzedaży równa się upadłość wielu firm, upadłość wielu firm równa się mniejsze wpływy do budżetu państw, mniejsze wpływy do budżetu to cięcia kosztów i zaciskanie pasa. Tylko co się stanie jeśli nie będzie już kogo skubać? Bieda, nędza, ludzie tego nie wytrzymają i może dojść do światowego kryzysu, znacznie bardziej poważnego niż to co mamy obecnie. Podsumowując, gwałtowne zmiany mogą spowodować efekt domina i tak samo jak kryzys w sektorze bankowym z 2008 roku – rozlać się na cały świat, tylko tym razem w o wiele szybszym tempie.
Nie chciałem, aby ten wpis miał charakter filozoficzny, ale nie mam wyboru, chciałem wszystkim zwrócić uwagę na kilka kwestii. Mam nadzieję, że ten wpis da do myślenia wszystkim.
Cześć Mariusz.
Wpis ciekawy i aktualny, jednak nie mogę się z nim w pełni zgodzić. Nie do końca rozumiem Twój wywód odnośnie wpływu zmian algorytmu G na światową gospodarkę. Jasne, że takowy wpływ istnieje, ale nie na taką skalę. Gdy G zmienia algorytm, my dostosowujemy się do zmian. I tyle. Jeśli zmiany są drastyczne, jest ciężej, ale świat się nie wali. Dlaczego? Bo to system naczyń połączonych. Dlaczego mówisz o spadkach, a nie mówisz o wzrostach? Za każdym razem, gdy ktoś dostaje filtr, ktoś inny wyświetla się wyżej i więcej zarabia. Skąd zatem obawa, że jeśli G gwałtownie będzie zmieniało zasady gry, to firmy będą bankrutowały i świat pogrąży się w chaosie? Jedni pójdą do piachu, a inni więcej zarobią. Tyle w temacie.
Dodatkowo – moim zdaniem – mocno przeceniamy analityczno-logiczne podejście G do zmian w algorytmie. Jasne, że uwzględniają w jakimś tam stopniu ich wpływ (zmian algo) na światową gospodarkę. Sądzę jednak, że ich skupienie to user. To user ma mieć doskonałe narzędzie do wyszukiwania informacji w Sieci. Co byśmy nie mówili, nikt G do pięt nie dorasta w tym temacie. Przeciwnicy sypią przykładami spamu w top10, czy mało wartościowymi stronami. Jasne, że tak bywa, bo algorytm nie był, nie jest i nigdy nie będzie doskonały i przez to sprawiedliwy. Nie zmienia to faktu, że każdy z nas (prawie każdy) szuka w G, bo to lubi i jest to efektywne.
Zatem dopóki użytkownik będzie zadowolony, problemy przedsiębiorców i seowców G ma głęboko w zadku.
Czy ktokolwiek ma jakieś złudzenia, że np. zwolnienie 10.000 seowców na świecie ma jakieś znaczenie dla G? Bez żartów. Albo 10.000 bankructw różnych firm?
Paweł
@Paweł, napisałem ten wpis w takim tonie a nie innym, albowiem widzę co się dzieje i nie wygląda to dobrze – naprawdę jaj sobie nie robię.
Część firm dotkniętych aktualizacjami już teraz zastanawia się co będzie dalej, szczególnie te mniejsze. Z 2 tygodnie temu miałem telefon (nie pierwszy w tym tonie), gdzie dzwonił do mnie zdesperowany gość, żalił się ze mu stronę Google wywaliło, ma minimalny ruch na stronie i zero klientów i jak w miesiąc dwa nic się nie ruszy będzie zmuszony zamknąć biznes. To co napisałem we wpisie nie jest wzięte z sufitu. Skala tego jest jeszcze mała, ale co będzie jak Google wdroży większe zmiany, które odcisną piętno na wszystkich nie tylko seowcach? Google również na tym straci i to więcej niż myśli każdy z nas.
@Mariusz,
A ja dalej się nie zgodzę 😉
Jasne, że firmy mają problemy. Przecież – podobnie jak Ty – dostaję takie maile. Oczywiste, że wiele firm opierających biznes na ruchu z G ma przerąbane – a będą mieli jeszcze bardziej. To jednak niewiele zmienia w skali globalnej. Jak wspomniałem wcześniej: jedni bankrutują, a inni więcej zarabiają. Ci, którzy więcej zarabiają, przecież nie dzwonią do nas, nie? 😉
No to mamy zupełnie inne poglądy w tym zakresie.
Piszesz o rotacji, ktoś zastąpi innego w wynikach, tylko za jakiś czas tego kogoś może spotkać dokładnie to samo co tego pierwszego.
Ci mniejsi nie przetrwają, ci więksi z zasobniejszym portfelem tak. Z tego co pamiętam to właśnie ci mniejsi ciągną naszą gospodarkę.
Popatrz jeszcze na jedną rzecz, na każdym kraju i społeczności różnie może to się odbić.
Powiedz mi proszę ile firm zagranicznych płaci w Polsce podatki, w stosunku do tych mniejszych przedsiębiorców? Jak odpowiesz sobie na to pytanie, zrozumiesz że mam podstawy do obaw, przynajmniej w odniesieniu do naszego kraju. To tyle w tej kwestii.
Wypowiedzi Pawła są idiotyczne i widać, że brak w nich empatii. Moim zdaniem Mariusz dobrze podkreślił, że serpy się za bardzo obróciły, a reakcja na to co się dzieje często jest praktycznie niemożliwa.
W tym momencie serpy zjadają duże firmy, wyleciały małe sklepy, rzeczowe blogi i cała reszta, a znowu wszystko wygląda tak (jedno z zapytań o telefony): ceneo, komputronik, benchmark, wiki, gazeta.pl, wp.pl, euro i litości amazon.com, żeby było śmieszniej na drugiej stronie będzie forum gazety, znowu wp.pl i znowu forum benchmark.
Z całą pewnością ich linki są tak strasznie naturalne, prawda? Dodatkowo stabilizacja finansowa zabijana w miesiąc przez zmianę algorytmu, wiem o czym Mariusz piszę i doskonale zdaje sobie z tego sprawę, niestety, ale coś jest nie tak i fakt, że wszystko zależy u nas tylko od Google i brak realnej konkurencji powoduje, że naprawdę nie wygląda to dobrze.
W branży IT także to widać. Duże portale zajmują miejsca mniejszych przykładem jest Benchmark, który kiedyś promowany był po cichu przez Komputronika i chyba nadal tak jest. Większość fraz mają w top1, mimo że na to nie zasługują.
Gdy jedni tracą, inni zyskują. Gospodarka moim zdaniem nie traci, tu jest jak dla mnie równowaga, przenoszą się jedynie zasoby.
A to, że serwisy które prowadziły złą strategię marketingową (bo tak należy określić opieranie działań na jednym źródle ruchu), po prostu doczekały się sromotnego wyeliminowania z tego powodu, choć miały wielokrotnie czas i szansę by polepszyć swoje SEO, no a przede wszystkim zróżnicować źródła.
A co do SEO, ze swojej strony dodam tylko, że od dawna jestem fanem bardziej elitarnego SEO, kiedy to specjalista indywidualnie zajmuje się max. kilkoma stronami, zarabiając dobrze a jednocześnie mając dla każdej wystarczająco dużo czasu by jej zapewnić jak najwięcej. Agencyjne masówki niestety tutaj wiele na rynku popsuły moim zdaniem.
Gospodarka nie zna czegoś takiego jak próżnia. Jedne firmy upadną drugie powstaną na ich miejscu.
Faktem jest, że gdy jedni spadają, inni idą w górę. To odwieczne prawo natury, tak zawsze było, jest i będzie. Tylko czy na pewno? Zauważcie, że do tej pory to jeden z nas (uogólniam) spadał i to jeden z nas szedł do góry. Po ostatnich nowinkach jakie wprowadza G. to jeden, lub wielu z nas spada, a w górę idą usługi, serwisy i reklamy G. Coraz większą część pierwszego ekranu SERPów zajmują sponsorowane, narzucone przez G lub wykupione w G reklamy. Coraz mniej miejsca dla nas – dla nas wszystkich. Tych, którzy jak słusznie zauważył Mariusz, ciągną gospodarkę; Z jednej strony mniejsze i większe – ale lokalne – firmy które znikają, a z drugiej mamy wchłaniającego wszystko kolosa, molocha, o którym jedną rzecz można powiedzieć na pewno: przychody z AdWords rosną z każdym kwartałem. Gdzie podziewają się podatki od tych przychodów? W przypadku takich obrotów o jakich mowa jest to znaczna sprawa dla budżetu. Paweł mówi, że to normalne – przychodzi nowe, lepsze i wygryza słabszego. I właśnie czuję się troszkę jak ten Indianin, którego wódz sprzedał Manhattan za garść paciorków. Ależ Wodzu, co Wódz!?
Jedno jest pewne, obserwuje na przykładzie firm sprzedających projekty gotowe co stało się z branżą.
Bum był około 2009 w 2011 dużo firm przeinwestowało, nowe strony, SEO.
Padło wiele z nich, duże firmy projektowe w obecnym czasie zwalniają, nikt nie przewidział takiego rozwoju wypadków. Koszta pozycjonowania i modernizacji stron przerosły możliwości finansowe tych firm, a trafienie w filtr powodowało UPADADEK firmy.
Wpis jak najbardziej ok, nie zgadzam się jedynie z tym upadkiem gospodarki. Gospodarka będzie się rozwijać, już jest odbicie i wyniki w serpach nie mają tutaj znaczenia.
Nie koniecznie zmiany w algorytmie pogłębią kryzys. Na pewno wymuszają zmianę modelu strategii promocji. wraz ze wzrostem Social Media pieniądze (i czas) wydawane na reklamę coraz chętniej idą w kierunku nowych rynków, a monopolistyczna polityka Google może przed tym się nie obronić. Nie wszyscy podejmują decyzję o wzroście nakładów na Google, ale np. mogą przesunąć środki w inne formy promocji, niekoniecznie mniej skuteczne. Rynek jest na tyle obszerny, że daje pole wyboru.
Zgadzam sie w 90% z Mariuszem. Caly swiat nie padnie ale kraje jak Polska gdzie masa kasy wyprowadzana jest za granice juz moze miec klopoty.
Wszystko się zmienia i trzeba się na to przygotować. Kto się nie zmienia ten może wypaść z rynku. I dotyczy to i firm pozycjonerskich oraz także wszystkich innych firm. Też co chwilę słyszymy, że firmy upadają bo nagle straciły pozycje w Google i nie mają klientów. Ale to jest tak jak ze wszystkim. Trzeba dywersyfikować sposoby pozyskiwania klientów. Nie można uzależniać się od jednego źródła. Generalnie wszystko trzeba dywersyfikować.
Branża SEO też się zmienia i ewentualnie możemy się bać tego, że reklamy Adwords będą już na tyle idelanie wpasowane, że adwordsy będą dużo bardziej skuteczne niż pozycjonowanie. Tylko z drugiej strony też tak do końca chyba nie może być, że zostaną tylko linki sponsorowane bo wtedy Google straci swój potencjał i straci część rynku. Więc bardzo drastycznych zmian się nie spodziewajmy. Ale trzeba być cały czas czujnym. Dla Google jak dla każdego przedsiębiorstwa liczy się przede wszystkim zysk, ale oni wiedzą co robią i nie mogą sobie „strzelić w stopę” jakimiś drastycznymi zmianami.
Bądźmy uważni, dywersyfikujmy wszystko, rozwijajmy się a wszystko będzie dobrze. powodzenia
Nie chciałem napisać, że to jakaś katastrofa czy podważać kapitalizmu. Jednak zmiany są dość gwałtowne, ciężko je porównać do innych sytuacji z tradycyjnych rynków.
Nie popadajmy w skrajności, upadek gospodarki i nagłe masowe problemy przedsiębiorców z powodu zmiany w algorytmie to dość apokaliptyczna i bajkowa wizja, która moze sie sprawdzac tylko i wylacznie w przypadku firm dzialaja cych w samym Internecie lub w duzej czesci swiadczacej swoje uslugi w Sieci. Obecnie na szczescie swiadomosc przedsiebiorcow jest coraz wieksza – przynajmniej tych swiezszej daty – i nie lokuja oni calego kapitalu na reklame w samo pozycjonowanie czy marketing internetowy. W skrzynce na listy non stop mam jakies ulotki czy gazetki reklamowe od lokalnych przedsiebiorcow.
SEO to tylko czesc gospodarki internetowej (wirtualnej), a Google nie jest az tak wielkim graczem, by zmiany algorytmu doprowadzilo do powaznego kryzysu – tam tez pracuja ludzie, a kazdy algorytm mozna wczesniej czy pozniej złamac. Poza tym trzeba wziac pod uwage rowniez fakt, ze obecny odbiorca uslug internetowych, w tym wyszukiwarek, jest o wiele bardziej wybredny, a atakujace reklamy Adwords na pół strony mogą skutecznie ukryc marketingowe zapędy monopolistyczne Google.
Abstrahując. Google w pogoni za zyskami już zaczyna sobie strzelać w stopę okradając swoich klientów. Bo jak inaczej nazwać sytuację gdy mimo, iż klient ustawia budżet Adwords przykładowo na 30pln dziennie, z konta schodzi dzień po dniu minimum 40. I tak na wszystkich kampaniach. Pewnie to wina „algorytmu” NASDAQ 🙂
Mariuszu przesadzasz. Przychodzi nowe – trzeba się do tego przystosować. To tak jakby płakać nad wydawnictwami papierowymi że wymierają bo wszedł Internet i coraz mniej osób chce kupować gazety. Albo rozpaczać nad producentami kaset magnetofonowych bo weszły płyty CD. Google zmienia reguły i trzeba je zaakceptować albo się zwijać. Google ma żałować agencji SEO, że im interesy nie idą? Albo współczuć klientom, którzy korzystali z takich firm? No bez żartów. Boli mnie jak padają lub ledwo zipią polskie firmy, a wzbogacają się światowe korporacje. Ale cóż, każdy dba o swój interes. Albo robimy rewoltę i zmieniamy system walcząc prawnie z korporacjami i takim porządkiem świata, albo staramy się dostosować do otoczenia jak kameleon. Nic innego nam nie pozostaje.
Witam serdecznie.
Ciekawy wpis, choć nie do końca się zgadzam. Po pierwsze dlatego, że Google od zawsze informował, że automaty do pozyskiwania linków oraz inne praktyki black hat są niedozwolone. Teraz, kiedy w końcu Google zaczęło skutecznie karać te praktyki, firmy mogą mieć pretensje wyłącznie do siebie. Same podjęły takie decyzje, podjęły ryzyko i nie mogą szukać winnych poza sobą. No chyba, że nie były świadome tego co robią pozycjonerzy, ale w sumie mogły o taką wiedzę zadbać.
Po drugie zaś, gospodarka nie ucierpi, ponieważ popyt nie zmaleje od zmian algorytmów Google. Jak jedna firma wypadnie z top 10, inna tam wejdzie, kasa popłynie taka sama, PKB będzie więc takie samo. A że kasa popłynie do firm, które stosują legalne metody pozycjonowania zamiast black hat? To chyba dobrze.
Zmiany Google zawsze niosły za sobą zamieszanie, upadki i wzloty. Umiejętnością agencji SEO oraz każdej firmy jest i będzie dostosowanie się do zmian. Oczywiście aby szybko i skutecznie reagować na różne modyfikacje trzeba mieć odpowiednio wysoki budżet i dobrych specjalistów. Nie mówmy jeszcze o kryzysie, ale trzeba interesować się tym co się dzieje w branży, by móc się odpowiednio przygotować.
Upadek gospodarki przez G raczej nam nie grozi, nawet jak „kilka” firm poleci. Rynek nie lubi próżni i na ich miejsce zaraz wskoczą nowe, może bardziej wyedukowane w szybko zmieniających się zasadach SEO.
Niestety masz racje co do tego, że ci duzi są raczej nie do ruszenia i tak przecież wydają już krocie na AdWords.
Google nie zmieni swojej polityki dopóki jakiś pręzny, nowy startup nie stworzy fajnej underground wyszukiwarki, która będzie dawała te poszukiwane i oczekiwane wyniki wyszukiwania. Ale wtedy najprawdopodobniej wykupi takich wynalazców zanim się ktokolwiek zorientuje. Ja nie mam recepty dla tych, dla których bycie na internecie jest źródłem istoty bycia lub niebycia. Ale dla wszystkich innych, małych biznesików działających lokalnie, dla których obecność na internecie jest szansą stałego i systematycznego wzrostu zauważalnośći mam Projekt IQ-arius opierający swoją moc na antyindeksacji relatywnej a więc nie na jak najsilniejszym indeksowaniu fraz wyszukiwarkowych, a na spokojnym analizowaniu preferencji googli i nie przeciwstawianiu się im. Go with the flow.– ta stara, wypróbowana amerykańska zasada pozwala osiągać małe postępy nawet wtedy gdy inni osią na mieliżnie.
@Olsz, jak tak każdy będzie myślał, wszyscy na tym stracą, to tylko kwestia czasu. Trzeba zachować balans, jeśli nie będzie równowagi nawet duży straci.
@Miasto Stron, z pewnością nie taka sama. Więcej firm upadnie mniej nowych zostanie stworzonych co automatycznie zmniejszy możliwości zarobkowe płynące z e-marketingu.
@Paweł – w miejsca małych firm wejdą nie inne firmy tylko np. artykuły z dużych portali. Załóżmy, że G wprowadzi takie zmiany, że w topach będą najmocniejsze domeny tj. np. onet itp. Ludzie są przyzwyczajeni, że jeśli szukają odtwarzacza mp3 w G to znajdują sklepy internetowe, a nie 15 artykułów, które mają ogromną wartość merytoryczną dla usera. A ile sklepów internetowych jest naturalnie wypozycjonowanych? 😉
I dobrze, wiele podrzędnych, słabych firm upadnie. Zaśmiecają rynek i internet, nie do końca działają etycznie. Zostaną tylko firmy, które oferują szeroki wachlarz usług, a nie tylko pozycjonowanie.
Sugerowanie, że nagłe zmiany w sposobie jak boty wyszukiwarkowe będa patrzyły na strategie pozycjonowania doprowadzi do upadku firm, a w ostateczności do upadku samego gugla to według mnie daleeeece przesadzona – wręcz apokaliptyczna wizja.
Nawet jeśli nowe zasady całkowicie miałyby zmienić podejście do pozycjonowania.. to co z tego? Parę albo bardzo dużo stron poleci z indeksu, zostaną zoptymalizowane pod nowe standardy i ładnie powrócą sobie do indeksu. Kilka kwartałów gówno-burzy i wszystko będzie po staremu 😉
Bardzo ciekawy i dobrze napisany tekst. Daje do myślenia. Prawda jest taka ze w dzisiejszych czasach większe szanse mają duże firmy o szerokiej działalności.
@Iquarius, z nową wyszukiwarką nie jest tak łatwo. Ludzi nie odzwyczaisz od korzystania z Google tak łatwo, bo przecież „wszyscy z niej korzystają”. Przyzwyczajenia to taka rzecz, że jak już je sobie wyrobisz, to wygodniej Ci przy nich zostać niż je zmieniać. Google musiałoby zrobić jakiś błąd, który wykorzystałaby konkurencja – i to dobrze zaopatrzona finansowo konkurencja. A skoro Google najpierw testuje wszystko w Stanach, to nie będzie łatwo o ich błąd.
No chyba, że branża SEO się skrzyknie i każdy poświęci choćby niewielką część swojego czasu na robienie szumu wokół jakiejś innej, na przykład rodzimej wyszukiwarki – mamy przecież taką możliwość. Uważam, że pozycjonerzy (i inne osoby, którym zależy na osłabieniu dominacji Google w PL) są w stanie zrobić ruszenie i zwrócić uwagę reszty internautów na jakiś inny search engine. Przecież i tak cały czas spamujemy po forach i blogach 😉 Dorzucić jeden post dziennie o innej wyszukiwarce – żaden problem. Razy 1000 osób, 30 dni w miesiącu – efekt będzie, nie?
No cóż żeby przetrwać w branży trzeba umieć się dostosowywać do nieustannych zmian na rynku i panujących warunków.
Ja się zgodzę z komentarzami Pawła, mnie pół roku nie było w google, jakiś filtr (dochody spadły o połowę), potem na pół roku wszedłem na wysokie miejsca (dostałem więcej zapytań/zleceń), teraz jestem w środku i zobaczymy co będzie dalej. Tak naprawdę jedną rzecz każdy powinien wywnioskować z tych zmian. Nie można się uzależniać od Google, jeśli robimy tak to jest to jak gra na giełdzie, musimy mieć świadomość, że można stracić, nie będziemy zawsze na topie i mieć to wliczone w biznes.
A ja – jako internetowy przedsiębiorca – dodam od siebie jeszcze jedną ważną informację. Po mojej dość krótkiej obecności na rynku (ok. 3 lata) doceniam trud, jaki wkładają firmy na wykreowanie marki (brandu) i ile on daje w momencie takich dramatycznych zmian algorytmów.
Mi, niestety, te 3 lata nie wystarczyły na takie zaistnienie w świadomości kupujących, by rozpoznawalność marki skompensowała mi straty po filtrze, który bardzo drastycznie ograniczył mój udział w rynku.
Każdy ma trosze racji. Rynek będzie w równowadze – ja straciłem, ale moi konkurenci (grube ryby) z biznesami offlinowymi notują od połowy roku (od filtrów, które dotknęły WSZYSTKIE sklepy internetowe z mojej branży) wzrost obrotów i zysków. Ale też faktem jest, że to mikrofirmy „ciągną” gospodarkę i ich brak na pewno w którymś momencie odczujemy wszyscy.
Po nagłym szoku postanowiłem jeszcze trochę powalczyć z G, bo szkoda mi włożonej wcześniej pracy. Zobaczymy, jaki będzie tego efekt 😉
pozdro,
mp
@Marek, trzeba walczyć do końca. Czasem tak jest, że człowiek już jest na granicy wytrzymałości i na zrobienie kolejnego kroku nie ma już siły. Wykonanie kroku wymaga siły, odwagi, w odniesieniu do e-marketingu – pieniędzy, lecz gdy ten krok wykona się, może zapalić się światełko w tunelu, a wtedy przychodzą lepsze czasy, nowe perspektywy na biznes. Wiesz nie powinienem tego tutaj pisać, czytałem kiedyś raport z USA o technikach biznesowych, bardzo dużo ludzi biznesu korzysta z usług wróżek – to nie są jaja. Nie mają odwagi przyznać się do takich praktyk z uwagi na opinię środowiska, ale to prawda, korzystają chętnie. W PL powiedz tutaj komuś o takim czymś to Cię od razu wyśmieje i zrówna z ziemią, ale nie ma się czemu dziwić w końcu to kochana Polska. Z tego kraju nawet nasi naukowcy z innowacyjnymi pomysłami muszą uciekać by zrealizować swoje plany, bo w Polsce nie mają nawet szans, a jak się choć trochę wychylą od razu koledzy ich przywołują do porządku. Ps. Żeby było jasne, nie namawiam Cię do korzystania z takich usług, tylko podaję to jako przykład.
Hehe, dobre 😉
Na pewno Amerykanów trzeba pochwalić za otwartość umysłów i szukanie różnych dróg w biznesie. Już abstrahując od wróżek, u nas w PL zauważyłem u inwestorów spory opór przed rozpoczynaniem przedsięwzięć innowacyjnych, ale z długim okresem oczekiwania na pierwsze wyniki (czytaj: zyski). A szczególnymi „względami” cieszą się u nich propozycje internetowe.
Tak w każdym razie jest w mojej branży.
Walczę 🙂
Powodzenia!
dopiero co zaczynam przygodę z pozycjonowaniem stron, ale bardzo się cieszę że trafiłem na Twojego bloga, dopiero kilka wpisów poczytałem a już mi mózg paruje od ilości wiedzy.
patrzac na te zawirowania w świecie pozycjonowaniai biorąc pod uwagę moje małe doświadczenie, pomimo ogromnych chęci do pozycjonowania swoich stron samemu będę musiał z tego zrezygnować 🙁 i zlecić komuś 🙂
Bardzo ciekawa i pouczająca dyskusja. Cieszę się, że google w końcu się wzięło za te „śmieciowe” pozycjonowanie. Czekam na kolejne ciekawe posty i pozdrawiam
no i zrobiła się dyskusja o gospodarce, gdzie dla gospodarki to ma g….no znaczenie. Ci co mają kupić znajdą i tak, a pieniądze które nie trafią do seowców trafią gdzie indziej. Śmiem twierdzić że trafią w lepsze ręce ;P bo praca przy „produkcji spamu” jest powiedzmy że nie specjalnie przykłada się do rozwoju gospodarki. Przestańcie tworzyć strony dla botów, a zacznijcie tworzyć strony dla ludzi i będzie lepiej dla wszystkich.
Szkoda, że w Polsce Google ma ponad 90% udziału w rynku wyszukiwarek. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj: http://www.macmoney.pl/statystyki-internetu-czyli-globalna-siec-w-liczbach/
Gdyby sytuacja ta uległa zmianie, i jej wpływy zmniejszyły się przykładowo o 30-40%, to wtedy można by było myśleć o pozycjonowaniu stron w innych wyszukiwarkach. Tym samym moglibyśmy zdywersyfikować ruch na naszej witrynie. Wiązałoby się to rzecz jasna z dodatkowymi kosztami. Pozycja monopolisty jakim niewątpliwie jest Google, nie służy właścicielom stron. Jesteśmy uzależnieni od decyzji (aktualizacji algorytmów itp.), podejmowanych przez firmę z Mounatin View.
Nic tylko palnąć sobie w łeb lub….szukać jedynych w swoim rodzaju specjalistów lub dłubać temat swojej www indywidualnie z jednoczesnym pogłębianiem wiedzy. Z w/w artykułu wydaje się kluczowym poszukiwanie dodatkowych kanałów zdobywania klientów ( bez opieranie biznesu tylko i wyłącznie na G ).
Fajny i interesujący wpis. W zasadzie w bardzo dokładny sposób pokazuje na czym opiera się współczesny świat. Moim zdaniem trochę za szeroko poruszony temat, ponieważ nie chodzi o świat – po prostu chodzi o ładny temat „dbanie o interesy akcjonariuszy”. Czym bowiem jest G? spółką giełdową i właśnie jako taka musi szukać zysków – a w jaki sposób – wszyscy którzy aktywnie uczestniczą w „e-świecie” czy „e-biznesie” wiedzą. Stąd te zmiany wymusiliśmy „my sami” – potencjalni akcjonariusze wielkiego G dla których liczy się zysk i dywidenda
Bardzo ciekawy artykuł, przynajmniej ten nowy system pozycjonowania będzie bardziej uczciwszy. 🙂
Oj szykuje się upadek Google…za bardzo skubią swoich klientów wszystkie te zmiany dotyczące pozycjonowania mają na celu promowanie Google Adwords