Jak będzie wyglądała promocja stron internetowych w 2014 roku? Czy czeka nas rewolucja? A może Google poluzuje cugle? To co aktualnie można zaobserwować, to masowe narzekania właścicieli firm na rosnące koszty – to głównie zasługa nowej wersji Pingwina. Z kolei klienci nieprzyzwyczajeni do szybkiego wzrostu cen, wymuszają na firmach trzymanie w ryzach swoich cen. Niestety często odbywa się to kosztem jakości świadczonych usług. Na dodatek wiele firm nie radzi sobie w nowych warunkach i nic w tym dziwnego, dostosowanie się do nowych zasad gry musi potrwać.
Firmy zmieniają swoje strategie, a inne są w trakcie przestawiania, nie inaczej jest także w moim przypadku, jak możecie przeczytać w wypowiedzi na SeoStation, już dawno wdrożyłem modyfikacje dla klientów, opierając całą promocję może nie o zupełnie nowe metody, lecz o zmodyfikowane ich wersje, które mają w założeniu opierać się zmianom w algorytmie Google. Czy okażą się skuteczne w dłuższej perspektywie czasu – czas pokaże.
Wszystko na to wskazuje, że pozycjonowanie w 2014 będzie tylko przystawką do szerokiego zakresu usług seo świadczonych przez firmy. Tylko ile z tych firm jest w stanie zapewnić wysoki poziom tak kompleksowych usług? Jak można przeczytać na wielu forach i w społecznościach, z poziomem jest różnie. Osobiście uważam, że 70% z nich kompletnie jest nieprzygotowana na zmiany. Głównie te firmy, które oferują typowe masowe pozycjonowanie, pozycjonując automatami, korzystając z oklepanych schematów. Widzę to po stronach osób, które przychodzą do mnie bym odfiltrował ich strony. Ktoś może powiedzieć, u mnie „szybkie” metody wciąż działają. OK, tylko jak długo? Z pozycjonowaniem jest jak z grą na giełdzie papierów wartościowych, jak postawisz wszystkie oszczędności na złą spółkę, stracisz wszystko lub prawie wszystko.
Kilka osób związanych z seo przewiduje, że rok 2013 jest tylko wstępem do dużych zmian jakie czekają całą branżę w 2014 roku (nie tylko SEO, również i przedsiębiorców). Czy aby na pewno będą to duże zmiany? Nie spodziewałbym się szokujących zmian. Korporacja Google doskonale wie, że jak przesadzi, może stracić na tych zmianach. Z ich strony można się spodziewać inteligentnych działań, które zachowają proporcję, z jednej strony dając jeszcze możliwość wpływania na wyniki wyszukiwania, z drugiej strony poprzez rozsądne modyfikacje algorytmu zapewni swym użytkownikom przyzwoitą jakość wyników. Stawiałbym raczej na wyważone działania – zaskakujących działań nie należy się spodziewać.
Nagłe (głębokie) zmiany mogłyby zachwiać całą równowagą i doprowadzić do kryzysu nie tylko w branży SEO, lecz także w Google – TAK nie przesłyszeliście się. Można tutaj opowiedzieć o przypadku jednego przedsiębiorcy, którego dotknęła kara algorytmicznego filtru, jego sklep stracił z dnia na dzień praktycznie cały ruch. Przez pierwsze miesiące firma jakoś sobie radziła, oszczędzając na czym się da, inwestując z zapasów w alternatywne metody pozyskiwania klientów w tym AdWords, jednakże kampanie linków sponsorowanych nie były w stanie zaspokoić potrzeb przedsiębiorstwa, wygenerować na tyle wysokiego przychodu, aby utrzymać na wodzie firmę.
W końcu przyszedł większy kryzys. Firma nie miała innego wyjścia, zaczęła zwalniać pracowników, szukała alternatywnych rozwiązań, kanałów (AdWords, Tele-marketing), lecz zapasy pieniędzy kurczyły się w szybkim tempie. W końcu doszło do najgorszego – ogłoszono upadłość.
Taki scenariusz jaki przedstawiłem jeszcze nie jest na porządku dziennym, ale dzięki szykowanym przez Google zmianom, może stać się faktem. Małe firmy znikną z rynku, zostaną tylko te, które mają zaskórniaki – czytaj wystarczająco duży kapitał, by przetrwać kryzys, czyli z reguły większe firmy i oczywiście korporacje.
Nagły upadek wielu firm to setki a nawet miliony złotych strat. Ludzie zwolnieni z pracy, upadłe firmy – wszystko to może doprowadzić do pogłębienia ogólnoświatowego kryzysu. I jak tutaj nie mieć wrażenia, że korporacja Google decyduje o życiu wielu z nas, decyduje o tym kto przetrwa, a kogo zjedzą mrówki. Od decyzji takich gigantów zależą już nawet gospodarki całych państw. Dlatego uważam, że decyzje podejmowane przez najważniejsze w Google osoby, powinny być stonowane i jeśli już zdecydują się na fundamentalne zmiany, będą one rozłożone w czasie i dostosowane do aktualnie panujących nastrojów w Polsce i na świecie, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie jak wiemy ich gospodarka nie jest w najlepszej kondycji, a działalność wielu firm opiera się właśnie na Google i Internecie.
Brak pracy równa się spadek sprzedaży, spadek sprzedaży równa się upadłość wielu firm, upadłość wielu firm równa się mniejsze wpływy do budżetu państw, mniejsze wpływy do budżetu to cięcia kosztów i zaciskanie pasa. Tylko co się stanie jeśli nie będzie już kogo skubać? Bieda, nędza, ludzie tego nie wytrzymają i może dojść do światowego kryzysu, znacznie bardziej poważnego niż to co mamy obecnie. Podsumowując, gwałtowne zmiany mogą spowodować efekt domina i tak samo jak kryzys w sektorze bankowym z 2008 roku – rozlać się na cały świat, tylko tym razem w o wiele szybszym tempie.
Nie chciałem, aby ten wpis miał charakter filozoficzny, ale nie mam wyboru, chciałem wszystkim zwrócić uwagę na kilka kwestii. Mam nadzieję, że ten wpis da do myślenia wszystkim.